Kuchnię od salonu oddzielał blat. Pomieszczenie było niewielkie, znajdowała się tu lodówka, kuchenka i zlew. Przed blatem stały dwa, wysokie krzesła podobne do tych w barach i pub-ach. Usiadłam na jednym z nich i przyglądałam się, jak Luke przygotowuje śniadanie. Miał na sobie jedynie szare bokserki, przez co mogłam podziwiać jego umięśnione plecy.
- Masz ochotę na naleśniki? - zapytał nie odrywając się od czynności, którą wykonywał. Pokiwałam jedynie, potwierdzająco głową. Siedziałam jeszcze przez chwilę, ale po pewnym czasie postanowiłam wstać i wyjrzeć przez okno.
Słońce sięgało, już prawie zenitu, ogrzewałam się w jego ciepłych promieniach. W kwietniu* jeszcze nigdy nie było tak ciepło i przyjemnie. Patrząc się w okno i podziwiając błękitne niebo poczułam na sobie czyjeś spojrzenie. Odwróciłam się. Luke wlepiał we mnie ciekawski wzrok. Potrząsnęłam głową pytająco, ten jedynie uśmiechnął się cwaniacko i powrócił do smażenia naleśników.
- Coś nie tak? - zwróciłam się do niego siadając na miękkim, czarnym fotelu.
- Oczywiście, że nie - zapewnił. - Wręcz przeciwnie.
- O co ci chodzi, Hemmings? - zapytałam z rezygnacją. - Nigdy cię nie rozumiem.
- Dałem ci troszkę za krótką koszulkę - powiedział jedynie. Mogłam się domyślić, że aktualnie próbuje stłumić śmiech.
- I co w związku z tym? - spojrzałam na za dużą, męską koszulkę, którą dostałam ubiegłej nocy od chłopaka. Sięgała trochę powyżej połowę ud.
- To, że miałem bardzo fajny widok, kiedy stałaś odwrócona do mnie tyłem - tym razem się nie hamował i zaśmiał się pod nosem.
- Mówiłam ci kiedyś, że jesteś dupkiem? - dodałam po chwili ciszy.
- Żeby to raz, Nessy - powiedział i podał mi talerz z ciepłym śniadaniem.
Siedziałam na łóżku chłopaka i zerkałam na plakaty zdobiące pokój. Nie znałam, ani jeden z tych zespołów. No może z wyjątkiem Red Hot Chili Peppers i Blink 182, Dave często ich słuchał. Bardzo lubił tego typu muzykę, nie przesłał mi, jednak tego zamiłowania we krwi.
Dochodziła godzina pierwsza. Od śniadania zdążyłam się już zrobić ze sobą porządek, teraz Lucas zajmował łazienkę.
Wyjęłam z torby telefon i włączyłam go. Po wpisaniu kodu pin pojawiła się serta powiadomień i sms-ów o nieodebranych połączeniach. Isabelle próbowała dodzwonić się do mnie chyba z setki razy. Pewnie się martwi.
Luke wyszedł z toalety z założonym przez szyję ręcznikiem. Włączył telewizję przyciskiem na pilocie. Włożyłam telefon z powrotem do torby, a następnie podparłam głowę ręką.
Blondyn usiadł obok mnie i spojrzał na mnie troskliwie.
- Pewnie musisz już wracać - stwierdził - mogę cię podwieźć jeśli chcesz.
- Nie o to chodzi - westchnęłam. - Ostatnio trochę pokłóciłam się z Isabelle.
- Normalne. Często kłóciłem się z rodzicami - oznajmił. - Dlatego mieszkam sam z Calumem.
- Nie żebym cię do czegoś namawiał - wytłumaczył się obronnie.
- Czemu się z nimi kłóciłeś? - zapytałam niepewnie na nowo przypatrując się plakatom okalającym ściany.
- Zatajali przede mną wiele spraw - odrzekł i podszedł do szafki. Wyjął z niej parę ciemnych rurek i szary t-shirt. - I traktowali jak pokrzywdzone przez los, dziecko. Któregoś dnia się wkurzyłem i zamieszkałem u Caluma. Nigdy nie było łatwo...
- A rodzice Caluma? - spojrzałam na chłopaka, który spoważniał.
- Jego rodzice nigdy się nim nie interesowali. Ojciec pił, a matka była w niego wpatrzona jak w obrazek. Nawet nie zauważyli jak Calum zniknął z domu.
Zmieszałam się na samą myśl tym co znosił Calum. Ja od zawsze miałam szczęśliwe dzieciństwo i wspaniałych rozdziców. Dopiero po smierci mamy wszystko zaczeło się psuć.
-Kilka tygodni mieszkał ze mną, później wynajął tę kawalerkę.
Rozejrzałam się po kątach mieszkania.
- Nie wygodniej byłoby ci mieszkać z rodzicami? Nie musiałbyś się martwić o płacenie czynszu i tak dalej.
- Wiesz, Ness - spojrzał na mnie pewnym wzrokiem. - Czasami trzeba pokazać swoją niezależność. Zapanowała chwila ciszy. Blondyn wpatrywał się w podłogę zamyślony, a mnie zastanawiało tylko jedno.
- Luke... - zaczęłam. - To dlatego kradliście?
Jego twarz wydawała się nie wyrażać żadnych emocji, jednak oczy wszystko zdradzały.
- Nie tylko - powiedział szybko i zamilkł.
Jechałam czarnym samochodem w towarzystwie Luka, który swoje miejsce zajmował za kierownicą. Błądziliśmy po bogatej dzielnicy w poszukiwaniu Bayswater Aveneu. Budynki w tej okolicy były praktycznie identyczne, więc trudno jest je rozróżnić. Kiedy ujrzeliśmy białą tabliczkę z numerem 10 samochód zatrzymał się.
Wyszłam z pojazdu i pożegnałam się z Lukiem, który odpowiedział uśmiechem. Podeszłam do drzwi dużego domu i nacisnęłam dzwonek. Odczekałam kilka minut jednak nikt się nie odzywał, po chwili usłyszałam głośne stąpanie, a drzwi otworzyły się. W progu stanęła Gaby, patrzyła na mnie oskarżycielsko i nic nie mówiąc wpuściła mnie do środka.
Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Po prawej stronie znajdowało się duże lustro, podłogę zdobiły lśniące panele, a ściany pokrywała zdobiona tapeta. Pod lustrem swoje miejsce odnajdywała komoda, na której postawiony był wazon z czerwonymi różami.
- Zdejmij buty - wskazała na moje czarne trampki. - Moja mama jest trochę przewrażliwiona na tym punkcie - wytłumaczyła.
Wykonałam posłusznie prośbę dziewczyny i odstawiłam buty w kąt pokoiku.
Pokierowałyśmy się na piętro. Stąpałam bosymi stopami po dywanie okalającym schody, a następnie po zimnej podłodze. Brunetka otworzyła pierwsze drzwi i wpuściła mnie przodem to pokoju.
Wielkie łóżko rzucało się w oczy od momentu wejścia do pomieszczenia. Zdobiły je tysiące poduszek w różnych odcieniach oraz kilka pluszaków. Gaby położyła się na kremowej pościeli i poklepała miejsce obok siebie na znak, żebym usiadła obok niej, tak też zrobiłam. Siedząc objęłam nogi rękoma i oparłam głowę o kolana.
- Gdzie się podziewałaś? - wróciła do pozycji siedzącej i spojrzała mnie się prosto w oczy.
- W sensie?
- Zniknęłaś z imprezy, nie odbierałaś telefonów, nie pokazałaś się w szkole od dwóch dni - wyliczała na palcach.
- Byłam z Lucasem - wzruszyłam ramionami.
Tęczówki brunetki pociemniały, a źrenice powiększyły się.
- Czy ja o czymś nie wiem? - zapytała zaskoczona.
- To samo pytanie mogłabym zadać tobie - założyłam ręce na piersiach i przygryzłam policzek. - Widziałam jak obściskiwałaś się z Calumem tamtego wieczora.
Gabriella zamilkła i przez kilka minut wpatrywała się w podłogę. Kilka luźnych kosmyków spod wysokiej kitki opadały na jej twarz.
- Coś się stało pomiędzy wami? - dotknęłam jej ramienia.
- Właśnie o tym chciałam pogadać... - zaczęła. - Spałam z nim - oznajmiła bezpośrednio.
Wryło mnie. Nie wiedziałam co powiedzieć. Przypomniałam sobie słowa blondyna z wczoraj i swoje podejrzenia. Zaśmiałam się głośno i spojrzałam na przyjaciółkę.
- Nie gadaj?! - wyszczerzyłam zęby. - Opowiadaj.
Gaby streściła mi przebieg nocy z wszystkimi szczegółami. Następnie wstała i zdjęła z półki jeden z zeszytów. Otworzyła kolorowy notes i pokazała stronę do której przyklejone było rozerwane w połowie, papierowe opakowanie prezerwatywy. Rzuciłam w przyjaciółkę poduszką.
- Jak możesz trzymać takie rzeczy?
- Na pamiątkę - wzruszyła obojętnie ramionami uśmiechając się.
Zajęła ponownie miejsce obok mnie i spojrzała wyczekująco.
- A ty?
Nie zrozumiałam
- Ty i Luke? - wyjaśniła. - Nie wmówisz mi, że się nie pieprzyliście.
- Gaby! - ostrzegłam ją. - Znam go niecały miesiąc, opanuj się.
- Niech ci będzie - zrobiła minę obrażonego dziecka. - W takim razie co robiliście?
- Byliśmy na plaży, a później u niego w domu i... - przerwało mi dzwonienie. Wyjęłam pośpiesznie telefon. Na wyświetlaczu pojawił się znajomy numer Isabelle. Przez chwilę wahałam się jednak, dla odmiany, postanowiłam odebrać. W słuchawce usłyszałam zmartwiony głos ciotki. Wypowiedziane przez nią słowa zmroziły mnie. Zamarłam.
Wyszłam z pojazdu i pożegnałam się z Lukiem, który odpowiedział uśmiechem. Podeszłam do drzwi dużego domu i nacisnęłam dzwonek. Odczekałam kilka minut jednak nikt się nie odzywał, po chwili usłyszałam głośne stąpanie, a drzwi otworzyły się. W progu stanęła Gaby, patrzyła na mnie oskarżycielsko i nic nie mówiąc wpuściła mnie do środka.
Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Po prawej stronie znajdowało się duże lustro, podłogę zdobiły lśniące panele, a ściany pokrywała zdobiona tapeta. Pod lustrem swoje miejsce odnajdywała komoda, na której postawiony był wazon z czerwonymi różami.
- Zdejmij buty - wskazała na moje czarne trampki. - Moja mama jest trochę przewrażliwiona na tym punkcie - wytłumaczyła.
Wykonałam posłusznie prośbę dziewczyny i odstawiłam buty w kąt pokoiku.
Pokierowałyśmy się na piętro. Stąpałam bosymi stopami po dywanie okalającym schody, a następnie po zimnej podłodze. Brunetka otworzyła pierwsze drzwi i wpuściła mnie przodem to pokoju.
Wielkie łóżko rzucało się w oczy od momentu wejścia do pomieszczenia. Zdobiły je tysiące poduszek w różnych odcieniach oraz kilka pluszaków. Gaby położyła się na kremowej pościeli i poklepała miejsce obok siebie na znak, żebym usiadła obok niej, tak też zrobiłam. Siedząc objęłam nogi rękoma i oparłam głowę o kolana.
- Gdzie się podziewałaś? - wróciła do pozycji siedzącej i spojrzała mnie się prosto w oczy.
- W sensie?
- Zniknęłaś z imprezy, nie odbierałaś telefonów, nie pokazałaś się w szkole od dwóch dni - wyliczała na palcach.
- Byłam z Lucasem - wzruszyłam ramionami.
Tęczówki brunetki pociemniały, a źrenice powiększyły się.
- Czy ja o czymś nie wiem? - zapytała zaskoczona.
- To samo pytanie mogłabym zadać tobie - założyłam ręce na piersiach i przygryzłam policzek. - Widziałam jak obściskiwałaś się z Calumem tamtego wieczora.
Gabriella zamilkła i przez kilka minut wpatrywała się w podłogę. Kilka luźnych kosmyków spod wysokiej kitki opadały na jej twarz.
- Coś się stało pomiędzy wami? - dotknęłam jej ramienia.
- Właśnie o tym chciałam pogadać... - zaczęła. - Spałam z nim - oznajmiła bezpośrednio.
Wryło mnie. Nie wiedziałam co powiedzieć. Przypomniałam sobie słowa blondyna z wczoraj i swoje podejrzenia. Zaśmiałam się głośno i spojrzałam na przyjaciółkę.
- Nie gadaj?! - wyszczerzyłam zęby. - Opowiadaj.
Gaby streściła mi przebieg nocy z wszystkimi szczegółami. Następnie wstała i zdjęła z półki jeden z zeszytów. Otworzyła kolorowy notes i pokazała stronę do której przyklejone było rozerwane w połowie, papierowe opakowanie prezerwatywy. Rzuciłam w przyjaciółkę poduszką.
- Jak możesz trzymać takie rzeczy?
- Na pamiątkę - wzruszyła obojętnie ramionami uśmiechając się.
Zajęła ponownie miejsce obok mnie i spojrzała wyczekująco.
- A ty?
Nie zrozumiałam
- Ty i Luke? - wyjaśniła. - Nie wmówisz mi, że się nie pieprzyliście.
- Gaby! - ostrzegłam ją. - Znam go niecały miesiąc, opanuj się.
- Niech ci będzie - zrobiła minę obrażonego dziecka. - W takim razie co robiliście?
- Byliśmy na plaży, a później u niego w domu i... - przerwało mi dzwonienie. Wyjęłam pośpiesznie telefon. Na wyświetlaczu pojawił się znajomy numer Isabelle. Przez chwilę wahałam się jednak, dla odmiany, postanowiłam odebrać. W słuchawce usłyszałam zmartwiony głos ciotki. Wypowiedziane przez nią słowa zmroziły mnie. Zamarłam.
*W Australii pory roku są odwrotne od naszych. W marcu rozpoczyna się jesień, czerwcu - zima, wrześniu - wiosna, grudniu - lato. Odpowiednikiem Australijskiego - kwietnia jest Polski - październik.
_____________________________________________________________
Hej skarby ♥
Tradycyjnie przepraszam za spóźnienie. Na szczęście tym razem spóźniłam się jeden dzień, a nie tydzień. Brawa dla mnie.
Jestem trochę niezadowolona tym jak wyszedł rozdział, na początku miałam inne zamiary i myślałam, że będzie troszkę inaczej, ale cóż... jest jak jest. Mam nadzieję, że was nie zawiodłam :))
Komentujcie :)
Do zobaczenia za tydzień ♥
Ily x
Jestem trochę niezadowolona tym jak wyszedł rozdział, na początku miałam inne zamiary i myślałam, że będzie troszkę inaczej, ale cóż... jest jak jest. Mam nadzieję, że was nie zawiodłam :))
Komentujcie :)
Do zobaczenia za tydzień ♥
Ily x