PRZECZYTAJ POST POD NOTKĄ. DZIĘKUJĘ :)
Serce waliło jej jak oszalałe od momentu kiedy weszła do mieszkania. Przez całą drogę spędzoną w samochodzie przyjaciółki przypominała sobie słowa, wypowiedziane z ust Isabelle przez telefon.- Ness...? - zaczęła pytaniem, upewniając się, że rozmawia z odpowiednią osobą. - Musisz wracać, to ważne. Chodzi o Dave'a.
Po tych słowach, Nessy siedziała jak wmurowana, na łóżku Gabrielli.
,,Chodzi o Dave'a". - Powtarzała słowa ciotki na początku w myślach, później wymawiała je na głos.
- Czego on ode mnie chce? - zadała pytanie, jakby sama do siebie. Przyjaciółka wpatrywała się na nią ze zdezorientowaniem. Nie wiedziała co robić.
- Coś się stało? Kto dzwonił? - zapytała próbując zrozumieć do czego doszło chwilę temu. Nessy jednak nie odpowiedziała. Zamiast tego poprosiła o podwiezienie do domu.
Stojąc w progu drzwi od salonu, Nessy zaczerpnęła haust powietrza i nacisnęła klamkę. Szybkim krokiem weszła do pomieszczenia nie patrząc w oczy osób znajdujących się w pokoju. Rzuciła torbę na sofę i podniosła głowę. Jej oczom ukazały się dwie postacie. Isabelle patrzyła na nią zmęczonym i zmartwionym wzrokiem, jej towarzysz podpierał się o blat dzielący kuchnię z salonem, wzrok skierowany miał na podłogę.
- Co się tu dzieje? - zapytała patrząc w stronę trzydziestoparoletniej blondynki. - Co on tutaj robi? - wykazała palcem na dobrze zbudowanego bruneta stojącego nieopodal kobiety.
Isabelle spojrzała na niego porozumiewawczo na co on pokiwał głową. Nessy stała i przypatrywała się niewerbalnej komunikacji dwojga dorosłych, a jej cierpliwość widocznie się wykańczała. Jeśli w przeciągu kilku chwil nikt z obecnych osób nie wyjaśni jej o co tutaj chodzi, wybuchnie niepohamowaną złością.
- Ness... - niski, lekko zachrypnięty głos należący do wysokiego mężczyzny przywołał wspomnienia. Do oczu dziewczyny napłynęły łzy. - Pozwól, że ja ci wszystko wyjaśnię.
- Nie przyszłam rozmawiać o tym co działo i dzieje się między wami. - Słowa wypowiedziała z niesamowitym spokojem. Sama zdziwiła siebie, że potrafiła tak świetnie udawać spokój, kiedy w niej wszystko się gotowało.
- Pozwól mi wyjaśnić - nalegał umięśniony mężczyzna.
- Nie potrzebuję wyjaśnień. - Spojrzała w jego kasztanowe oczy i przyjrzała się dokładnie jego twarzy. Nie zmienił się. Oprócz tego, że na jego czole zagościło kilka zmarszczek podobnie jak w kącikach ust, wyglądał praktycznie tak, jak zapamiętała go osiem lat temu. - Przynajmniej nie od ciebie... Chris. - Jego imię wypowiedziała z goryczą w głosie.
Mężczyzna wypuścił powietrze z ust i odwrócił się w stronę drzwi z rezygnacją. I tak wiedział, że nic nie wskóra, więc postanowił opuścić mieszkanie. Kiedy Nessy usłyszała trzaśnięcie drzwi wejściowych świadczące o tym, że mężczyzna wyszedł z domu, dziewczyna przeniosła obojętny wzrok na ciotkę.
- Powiesz mi wreszcie o co chodzi? - jęknęła błagalnie. - Mam już dosyć twoich kłamstw i niedopowiedzeń.
Nessy miała okazję przyjrzeć się blondynce. Jej zazwyczaj perfekcyjnie ułożone włosy, obecnie spięte były w niedbały kucyk, twarz była czysta od makijażu przez co dziewczyna dostrzegła niewielkie zmarszczki oraz podkowy pod oczami. Isabelle wyglądała na zmęczoną i zestresowaną.
- Zastanawiałaś się może, dlaczego nic ci nie powiedziałam? - ich wzrok spotkał się. Oczy Isabelle, zazwyczaj jasne i promienne obecnie były ciemne w niezidentyfikowanym odcieniu na pograniczu przygasłego błękitu i szarości.
Nessy przygryzła wargę. Przypomniała sobie słowa Ashtona. ,,Prawda bywa dobra, ale czasami może być bolesna i niezrozumiała". Co miał przez to na myśli? Przypatrywała się twarzy ciotki w poszukiwaniu odpowiedzi.
- Bałam się, jak zareagujesz. - zaapelowała i westchnęła teatralnie. - Spotykałam się z Chrisem dla korzyści... obydwojga. W zamian za dobra materialne otrzymywał... możesz się domyślić co.
W Nessy ciągle gotował się gniew. Gorące łzy płynęły po jej policzkach uniemożliwiając spojrzenie na Isabelle.
- Zrobiłam to tylko i wyłącznie z myślą o tobie, Ness. Chciałam dla nas jak najlepiej. - Dotknęła jej ramienia, jednak dziewczyna szybko odsunęła się,
Tym razem Nessy, nie hamowała złości. Wybuchnęła gniewnym szlochem.
- Nie upoważniło cię to do zrobienia z siebie dziwki, Isabelle! - krzyknęła w jej stronę przecierając zapłakane oczy palcami. Pod oczami miała wyraźne smugi od tuszu do rzęs, jej policzki były całe czerwone, a oczy napuchnięte od płaczu. Nessy widząc, że ciotka nie ma jej już nic do powiedzenia uciekła do swojego pokoju. Isabelle złapała ją w porę za nadgarstek.
- Mam coś dla ciebie - oznajmiła i podała jej niewielką kopertę zaadresowaną jej imieniem i nazwiskiem. - To od Dave'a.
Kochana Nessy.
Nie potrafię uwierzyć, że po tak długim czasie wreszcie się na to zdobyłem. Tak bardzo za Tobą tęsknię! Brak kontaktu z Tobą okazał się najgorszym aspektem tego wszystkiego, co się stało.
Przepraszam Cię. Za wszystko.
Z perspektywy czasu wiem, że to wszystko było moją winą. Opuściłem Cię i możesz mnie za to nienawidzić.
Domyślam się ile przeszłaś przez ten czas. Śmierć Eloise - twojej matki była ciosem dla nas wszystkich. Sama z resztą doskonale to wiesz. Ale mimo wszystko co zrobiłaś jestem z Ciebie niezmiernie dumny.
Wiem, że w dalszym ciągu zastanawiasz się czemu, tak nagle się odezwałem. Nie widzieliśmy się w końcu od trzech lat. Pewnie przez ten czas bardzo się zmieniłaś, w końcu jesteś już prawie dorosła. Po prostu...brakuje mi Ciebie.
Codziennie kiedy budzę się rano przypominam sobie Ciebie i twoją mamę. Dwie najważniejsze dla mnie osoby. Przez te kilka lat, ani razu o Tobie nie zapomniałem. Byłaś i wciąż jesteś w mojej pamięci, każdego dnia.
Ostatnimi czasy wszyscy martwiliśmy się o Ciebie, podejmowaliśmy decyzje bez twojej wiedzy, ani zgody. Teraz chce, żebyś mogła dokonać własnego wyboru. Zależy mi niezmiernie na spotkaniu swojej ukochanej córki.
Rozumiem, że możesz być na mnie wściekła, i nie mam zamiaru Cię obwiniać jeśli nie przyjdziesz, ale błagam - spotkaj się ze mną! Nie mogę się już doczekać, kiedy znów Cię zobaczę.
Twój tata, Dave.
Nessy wpatrywała się w jesienny mrok za oknem. Poczuła, jak w jej oczach wzbierają gorące łzy. Po tylu latach postanowił się odezwać.
Z pewnym wysiłkiem zmusiła się do tego, by przeczytać list po raz trzeci. Tym razem zwróciła uwagę na to, jak mocno przyciskał długopis do kartki. Tak jakby był czymś zdenerwowany. Wpatrywała się w list, wciąż zadając sobie pytanie, co powinna zrobić.
Przez najbliższe noce nie spała zbyt wiele. Czytała w kółko słowa napisane przez ojca, aż w końcu nauczyła ich się na pamięć. Zestresowana chodziła po pokoju, zarówno w dzień, jak i w nocy i zastanawiała się czy otrzymana wiadomość jest w stu procentach szczera. Około trzeciej nad ranem uwierzyła, że nie ma w liście żadnych dziwnych sformułowań, niczego podejrzanego i dziwnego. Położyła się więc do łóżka, zakryła się kołdrą po same uszy i skulona odpłynęła do krainy morfeusza.
Następnego dnia rozmawiała z Isabelle. Atmosfera między nimi uległa poprawie. Pomimo tego, że ciotka okazywała zrozumienie i wsparcie, w dalszym ciągu czuła się urażona słowami siostrzenicy, co nie umknęło uwadze Nessy. Dziewczyna miała na sumieniu słowa, którymi obrzuciła zeszłego dnia własną ciotkę. Pragnęła ją za to przeprosić jednak nie wiedziała jak się do tego zabrać.
Dni dłużyły się niemiłosiernie. Codzienne sprawdziany i samotne przebywanie w szkolnej bibliotece weszło jej już w nawyk. Nie rozmawiała nawet z Gaby, która widząc niechęć ze strony przyjaciółki, postanowiła spędzać większość czasu z Calumem i Lucasem.
Któregoś wieczora Nessy poczuła ogarniającą ją samotność, smutek i bezradność. W głowie miała dosłowną pustkę. Nie wiedziała czy iść na spotkanie z ojcem, a jeśli tak to sama czy z kimś u boku? Rozmyślanie i kalkulowanie rozwiązań zaczynało ją męczyć i przytłaczać. Tego samego wieczora usłyszała dzwoniący telefon. Nessy mozolnie podeszła do szafki nocnej i spojrzała w wyświetlacz. Ujrzawszy znajomy numer odebrała połączenie. W słuchawce usłyszała głos należący do Caluma.
- Hej niezdaro. - Głos bruneta sprawił, że zrobiło jej się ciepło na sercu.
- Hej Hood - uśmiechnęła się sama do siebie. Cieszyła się, że ktoś wreszcie postanowił z nią porozmawiać. Przez cały tydzień praktycznie w ogóle z nikim nie rozmawiała.
- Posłuchaj... - zaczął ostrożnie. - Co się z tobą dzieje? Gaby strasznie się martwi. - Ton jego głosu był uspokajający i troskliwy.
- Cóż, można powiedzieć, że przeszłość do mnie wróciła. - Zabrzmiało to sarkastycznie pomimo, że wcale nie miała takich zamiarów.
- Chcesz o tym pogadać? - udał, że nie słyszał rozdrażnienia w jej głosie.
- Szczerze? Przydałoby się - położyła z rezygnacją na łóżku i położyła głowę na miękkim materacu.
- Okay. W takim razie poczekaj kilka minut - oznajmił i zakończył połączenie.
Lekko pocieszona wstała z posłania i wyszła z pokoju wędrując w stronę kuchni. Isabelle siedziała przy stole i mieszała kawę łyżeczką. Sądząc po braku pary unoszącej się nad kubkiem, Nessy podejrzewała, że napój zdążył ostygnąć. Zdziwiło ją to ponieważ ciotka od zawsze popijała wyłącznie gorące kawy i herbaty.
Usiadła na krześle naprzeciwko blondynki i sięgnęła po niewielkie ciasteczko oblane z jednej strony czekoladą, po czym ugryzła kęs pysznie wyglądającej przekąski. Spojrzała z ukosa na pobladłą twarz Isabelle, która ani na chwilę nie przeniosła wzroku z kawy na nią. Kobieta wciąż, kolistymi ruchami mieszała łyżeczką zimny napój.
- Isabelle? - zapytała spokojnie próbując przywrócić ją do świata żywych. Ciotka lekko się poruszyła i martwym wzrokiem spojrzała na siostrzenicę i uśmiechnęła się blado. Wyglądało to dosyć przerażająco zważając na jej nienaturalną bladość i podkrążone oczy. Wyglądała tak jakby nie spała od dobrych kilku dni. - Wszystko gra?
Isabelle jedynie skinęła potwierdzająco głową. Wstała z krzesła i wylała ciemną ciecz do zlewu.
- Nienawidzę zimnej kawy - skrzywiła się. - Zrobię sobie nową. Pozwolisz? - wyjęła z szafki naczynie zapełnione po brzegi brązowym, sypkim proszkiem i wsypała do świeżego kubka dwie łyżeczki kawy. Wstawiła wodę w czajniku, a kiedy zagotowała się, zalała wodą białe naczynie. Nad kubkiem unosiła się para. Isabelle upiła łyk przygotowanego napoju i usiadła z powrotem na to samo miejsce.
- Wyglądasz na bardzo zmęczoną. Powinnaś iść się położyć - zasugerowała dziewczyna.
- Próbowałam - westchnęła ciężko. - Wciąż myślę o tym wszystkim co się stało, Ness.
- Przepraszam. - Powiedziała po chwili ciszy.
- Nie przepraszaj mnie. To moja wina. - zaapelowała. - Nie powinnam była cię okłamywać. Ba! Nie powinnam tak postępować.
- Chciałaś dobrze - Nessy uśmiechnęła się.
Z holu dobiegł dźwięk dzwonka. Nessy podniosła się z krzesła i podbiegła do drzwi. Widząc osobę stojącą w drzwiach dziewczyna zdziwiła się i podniosła lekko brwi ku górze. Wpuściła chłopaka do środka i stanęła z założonymi na piersi rękami. Opierała się o zamknięte drzwi salonu. Blondyn popatrzył na nią i podrapał się z tyłu głowy. W końcu postanowił się odezwać.
- Calum mnie tu przysłał. - Wyjaśnił swoje przybycie. - Mówił, że masz jakiś problem i chcesz o tym pogadać.
Nessy uśmiechnęła się i pokręciła głową. Nie spodziewała się, że brunet wyśle Luka do jej domu w odwiedziny. Mimo wszystko cieszyła się, że to zrobił. Brakowało jej kontaktu z tym działającym na nerwy blondynem, który swoją drogą nieziemsko jej się podobał.
-Przejdziemy się? - zaproponował wskazując kciukiem na drzwi, które znajdowały się za jego plecami. Nessy skinęła potwierdzająco głową, ubrała buty. Ze względu na to, że na dworze robiło się coraz chłodniej, postawiła na białe adidasy. Wychodząc krzyknęła wyłącznie: ,,wrócę za pół godziny" i zniknęła za drewnianymi drzwiami.
Chłodne powietrze musnęło jej twarz. Trzęsąc się z zimna, pokręciła przez chwilę głową, a dłonie schowała w kieszenie kurtki. Spojrzała w okalający ją mrok. Nieprzenikniona ciemność sprawiła, że po jej skórze przeszedł dreszcz. Po pewnym czasie jej wzrok zaczął się przyzwyczajać i mogła już dostrzec zarysy postaci i twarzy Luka. Kiedy skręcili za zakrętem oświetliły ich stojące, w odległości około dziesięciu metrów, wysokie lampy. Teraz nie mieli żadnych problemów z dostrzeżeniem siebie nawzajem.
Szli w milczeniu obserwując bacznie chodnik lub przejeżdżające samochody. Z nieba zaczęły spadać niewielkie kropelki deszczu, które z czasem nasiliły się. Pobiegli przed siebie w poszukiwaniu schronienia przed ulewą. Po kilku minutach biegu skręcili w pusty zaułek i schowali się pod szeroką belką zwisającą z jednego okna do drugiego, jakiegoś starego budownictwa. Odetchnęli zmęczeni ciągłym biegiem, a następnie zaczęli się śmiać.
- Myślałam, że bieganie w deszczu będzie bardziej przyjemne - powiedziała między oddechami. Objęła ramiona rękami i usiadła skulona na zimnym, betonowym chodniku.
Lucas widząc, jak Nessy trzęsie się z zimna zdjął z siebie czarną, skórzaną kurtkę i okrył nią gołe ramiona dziewczyny.
- Poczekamy tutaj chwilę, zaraz powinno przestać padać - usiadł obok niej. Byli tak blisko siebie, że stykali się kolanami. - O czym chciałaś porozmawiać? - zadał rzeczowe pytanie i spojrzał głęboko w oczy Ness.
Nessy wzdrygnęła się przypominając o liście od taty i propozycji spotkania. O tym co przeczytała nie powiedziała nikomu z wyjątkiem ciotki. Ostatnimi czasy, jednak bardzo zaufała chłopakowi.
- Mój tata chce się ze mną spotkać - powiedziała patrząc w mrok przed sobą.
- Dawno się nie widzieliście? - Zapytał naturalnym tonem.
- Od trzech lat.
Zapadła cisza zakłócana, jedynie uderzającymi o belkę kroplami deszczu.
- Kiedy zmarła moja mama - odezwała się ponownie przerywając ciszę. - Mój tata popadł w nałóg. Ciągle pił i nie interesował się mną. - Po jej policzku spłynęła gorąca łza. - Rzadko kiedy bywał w domu, a nawet jeśli tak to nie rozmawiał ze mną. Kiedy próbowałam z nim porozmawiać zachowywał się jakby mnie nie widział, ani nie słyszał. To było przykre. - Zatrzymała się, a po chwili kontynuowała. - Któregoś dnia Isabelle przyszła w odwiedziny sprawdzić jak się czujemy. Zastała pijanego Dave'a leżącego na łóżku, w otoczeniu kilkunastu butelek wódki i innych świństw. Kiedy zobaczyła mnie płaczącą w kącie swojego pokoju, z rozciętym nadgarstkiem natychmiast zabrała mnie do siebie. Chyba z tysiąc razy odwiedzałam różne kliniki psychologiczne albo szpitale. Tygodniami dochodziłam do siebie. W końcu wyjechałyśmy na trzy lata do Gold Coast, gdzie mieszkają moi dziadkowie. Pod koniec wakacji wróciliśmy do Sydney i on znowu się odezwał. - Wytarła spływające po policzkach łzy i spróbowała się uspokoić. - Najgorsze jest to, że ja nie wiem czy chcę się z nim spotkać. - Spojrzała w błękitne oczy Luke'a.
- Jak chcesz mogę iść tam z tobą? - zaproponował.
Nessy zastanawiała się czy się zgodzić. Z jednej strony nienawidziła swojego ojca i tego co jej zrobił, zaś z drugiej pragnęła znów go zobaczyć. Jej dłonie i całe ciało trzęsło się z powodu zimna i zdenerwowania. Luke widząc to złapał jej dłonie i spróbował je ogrzać.
Dźwięk spadających kropel ucichł, więc Luke wychylił głowę sprawdzając czy deszcz faktycznie ustał. Tak też było. Wstał z chodnika i pomógł uczynić to samo Nessy. Objął jej plecy ramieniem i podążyli w kierunku domu dziewczyny.
Kiedy doszli pod drzwi budynku, Nessy odsunęła się od chłopaka i nacisnęła klamkę. Zanim zdążyła wejść do środka, ktoś złapał ją za nadgarstek i przysunął do siebie.
- Pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć - wyszeptał jej do ucha i musnął jej rozgrzany policzek ustami.
Po tych słowach wyszeptała jedynie, słabo słyszalne ,,dziękuję" i zniknęła za drzwiami mieszkania.
_____________________________
Oh well...
Od czego tutaj zacząć.
Może na początku: jak pewnie zauważyliście, w tym rozdziale zmieniłam sposób narracji. Z pierwszoosobowej przeszłam na trzecioosobową.
Bez obaw. Sposób narracji zmieniłam tylko i wyłącznie po to, aby sprawdzić "czy bardziej mi odpowiada" . W komentarzach prosiłabym, abyście wyrazili własną opinię, czy pozostać przy obecnej narracji czy wrócić do narracji "oczami Ness".
Rozdział wyszedł długi, a w sumie nie wyczerpałam go do końca. Miałam go jeszcze trochę rozbudować, ale nie chciałam was aż tak męczyć.
Mam nadzieję, że się wam spodobał.
Nie chce przynudzać i przedłużać.
Każdego kto przeczytał rozdział proszę o komentarz ♥ Bardzo mi na tym zależy.
Wyraźcie w komentarzach swoją opinię na temat rozdziału :)
Ily x